Edyta Wysocka

  • Edycja 6. -2013 r.

(Godło: „Powidoki”) – I miejsce za wiersze: Nostalgia, W cieniu czasu, Tamte miejsca

Nostalgia

gdy milczysz
chwytam twoje myśli
i wiem
że szukasz beztroski
czasów kradzionych jabłek
bo tam
przy furtce domu
pochylonego wiekiem
jeszcze te same zarośla
i kpiarz księżyc ten sam
ukradkiem zerka
zza akantowych motywów
bujnych zawojów chmielu

chciałbyś przywołać
dni i wieczory na ganku
gdzie wszystko miało inne proporcje
bo nawet na wierzbowej fujarce
potrafiłeś wygrywać
barwne dźwięki lata

i w lustro chcesz spojrzeć
rzeki Szarki
gdzie może jeszcze
odbicie warkocza
nieśmiałej dziewczyny
z zadartym śmiesznie noskiem
i matki cień utrudzony
gdy po drewnianej kładce
przemyka cicho
z naręczem witek
szarawej wikliny

możesz usłyszeć
że ktoś cię zawoła
laską zastuka
podejdzie zdyszany
i głosem ze szkolnej ławy
o zdrowie zapyta
i o znajomych dawnych
których już nie ma

chociaż ty
tamtej młodości szukasz
utajonej
w nieprzebytych zaroślach
wiklinowego zamyślenia

 

W cieniu czasu

stare fotografie
przywołują zapachy przeszłości
igraszki na wierzbowych łęgach
i bose stopy dzieciństwa

są w rumianych buziach
i grubych pajdach chleba
najsmakowitszych na świecie

tamten czas jak nietknięty pejzaż
mruga do rozbieganych ścieżek
unosząc aż po chmury
beztroski świat rozśpiewania

niezwykłość codzienności
ciepło i dom

to w nim
z najdelikatniejszej chabinki wikliny
sam Bóg wyczarował babcię Mariannę
drobną i miękką jak szyszeczka chmielu
która łagodziła stłuczone kolana
i małe grzechy dzieciństwa –
w cieniu czasu
w zapachu ziółek
w sepiowym kąciku
na łozinowym zydelku
z różańcem

 

Tamte miejsca

za festonami zarośli łozinowy staw
tam można torami wzdłuż mięsistych rozchodników
aż do bożej męki zanurzonej w wodzie
pod wiaduktem wuj zwrotniczy
strzeże nietoperzy z głowami w dół
a ciotka w porannych godzinkach
krząta się przy koziej polewce

na wysokim płocie samosiejki chmielin
i dawne cienie podróżnych
przewijają się
z biletami bez daty ważności

tu czas przybiera powoli
kropla za kroplą podchodzi
i rozrasta się
w girlandy srebrzystych liści
w trzepot przelatujących wron
w dym leniwie bury
w zawiasy skrzypnięć…

na rudawych torach wieczyste anioły
wysiadują w kucki z minami
jakby od zawsze rozumiały te miejsca

uwiera pamięć
przechyla się w wyobraźnię
od której można się oddalić
ale nie na zawsze

przyjdź tu z koszykiem wiklinowych wspomnień
pokażemy sobie więcej
jeszcze we włosach plączą się pajęczyny
i szyszki chmielu
powiem ci –
lustro nie zawsze jest pewne
czy chciałbyś zasnąć z niedokończoną czułością
gdy sen dopiero się przeciąga